Iris
Dziękuję, iż dzięki tobie mogę pisać o tak pięknych rzeczach i dotknąć absolutnie wszystkiego, co jest w moim sercu.
Nigdy nie chciałam, by to przypominało walkę.
Bo jakże ciężko jest poczuć ciepło – intymność do intymności.
Słabość w słabości i kruchość z kruchości,
Gdy zamiast płynnych ruchów bogatych w obfitości unosi cię sprzęt.
Wtem nie wiesz, czy jest sens, czując gęsiej skórki dreszcz.
Wszystko zamienia się w mosiężny miecz.
Więc nie wiedziałam, czy ty też chcesz dźgać się zakłopotaniem i dobrze znanym mi zmieszaniem.
Zaufałam ci, pozwalając ci podnieść mnie.
Zmierzyć się z możliwością otulenia, spełnienia,
Kołysząc się delikatnie i tak czule jak gdyby dotyk był ucieleśnieniem kwiatu, który stracił zbyt wiele płatków i zbyt wiele plastrów, by nowe zasklepić.
Kręcimy się w tym małym światku i zastanawiam się, czy ty też słyszysz, co gra deszcz – „Poświecę wszystko, by cię dotknąć”
Powiedz mi czy ty też?
Kocham cię bezwyraźnie.
Brzydko i ładnie,
Teraz i na zawsze,
Będziesz moim Iris.
V.