Kuś i daj się skusić
Natchnij mnie Muzo - twojego ucznia,
odważnie ukaż cień kurtyzany.
Wzrok wbij w serce na głębokość włóczni,
mówiąc, że jestem tobie pisany.
W objęcia włóż mi taniec kokoty,
o jakiej więzień śni w kazamatach.
Razem swe żądze weźmy w obroty,
tak bym się w tobie nawet i zatarł.
Oddaj się, ale nie bez przekory.
Drażnij mnie, drażnij, lecz nie za długo.
Wtedy cię rymem wpiszę w utwory,
z których namiętność popłynie strugą.
Niech duma męska oraz nerwowość
spłonie z gorąca, umrze z pragnienia.
Tak, z wielkim trudem znajdując słowo
namówię jednak cię do zgrzeszenia.
Drży nad tym wierszem w ręku mym pióro,
bo każde słowo nim tutaj ostrzę.
Piszę cię nagą, aż pachnie skóra,
każdą literą przecież ją głaszczę.
Zeszyt już cały we mgle spowity,
a jeszcze naszych łez kilka kropel,
pluska, że z sobą jesteśmy zżyci,
jak z rynną mroźny lodowy sopel.
Czy już w poprzednim życiu mnie znałaś,
że tak znajome są twe zachcianki?
Zaraz wyzwolę żądzę od ciała,
bo widzę w oczach twych wzrok kochanki.
Tylko się pierwszy raz pozwól objąć,
niech moja wizja w papier nie płacze.
Spójrz, co czytając twe myśli robią,
czy w każdym wersie szukają znaczeń?
Witold Tylkowski