Helios nieustępliwy
— Budda Siakjamuni
Rzeka się dusi w korycie glinianym.
Na pniaku do szczętu żarem macanym,
skóra padalca w papirus się zmienia.
Spalona trawa uklękła zmęczona
- w pokłonie dziewiczym zaklina deszcze.
Jej jedynej nie powiedzieli jeszcze,
że prędzej biedaczka w tym roku skona.
Raniony suszą szpaler tęgich krzewów,
przed twarze nasze rozkłada listowie.
Poprosiłby gdyby biegły był w mowie
o zastępy chmur - chłodzących wylewów.
W grymasie słońca żądlącym jak osa,
skowronek niekiedy nutę obudzi.
I wznieci w sercach spracowanych ludzi,
nadzieję na łaskę Boga Heliosa.