Nie piję już wódki
dyskomfortem kierowana
zbłąkana samolubna fraza
od momentu zalania
z serdecznym kacem nierozerwalna
"nie piję już wódki"...pada
odczuwając przykre skutki
pali
suszy
głowa boli
coś musiałem w nocy zrobić
głucha cisza w telefonie
nie pamiętam nic, a może...
martwić się zaczynam
zwykle kac przystępny bywa
dziś sadysta z pretensjami się wyżywa
już pomijam, że mnie suszy
łeb mi pęka
w uszach dudni
dźwięki myśli zaśmiecają
to moralność skrobie w duszy
wykopując dół w pamięci
by ten objaw mnie zniechęcił
do picia niemądrego
wstrętna wóda prześladuje każdego
kto przesadzać lubi
kto ma wszystko w żupie
wiedzą wszyscy co nastąpi dnia kolejnego
po niej staje się to czego nie chcesz kolego
wyrzutami szasta procentowa tułaczka
tak to już z wyskokami bywa
ale pamięć zawodna
lubi oszukiwać
nazajutrz spotykam amatora alkoholowego
pytam jak samopoczucie ranka dzisiejszego
zaleczyłeś już mściwego?
w odpowiedzi cisza
milczenie elokwentne bywa
w końcu z wysuszonych ust
dziwne charczenie nieśpiesznie wydobywa
"u cioci na imieninach"
...zdycham