Koncert
Niebo się bardzo ożywiło,
ptaki z podwórka wir przepędził,
a zwiewne liście z gracją tańczą,
to Czajkowskiego pląs łabędzi.
Smętne adagio brzmi na dachu,
koncert żywiołów się zaczyna,
bębny i trąby mezzo forte,
mistrz ćwiczy wprawki na kominach.
Na ksylofonie z desek w płocie,
na niedomkniętych okiennicach,
pełen ekspresji gra vivace,
lecz swoim dziełem nie zachwyca.
W świetle latarni pierwsze płatki,
w duecie z nimi deszcz zacina.
Chmury z ołowiu ledwo wiszą,
wiatr smyczkiem drzewa powyginał.
Tak przykro żegnać się z jesienią,
złoty październik straszy zimą.
Już czas założyć ciepłe palto,
a w sercu piano pianissimo.