Do ciebie
gdy późno wracam ciepłem darzysz.
Wtulona mogę się wypłakać,
w zimowy wieczór się rozmarzyć.
Żadnych wyrzutów też nie robisz,
że jakoś sennie, półprzytomnie
i kiedy kładę się zmęczona
chętnie pomagasz zło zapomnieć.
Dajesz poczucie bezpieczeństwa
i znasz już wszystkie tajemnice.
Trwamy przy sobie w zespoleniu
w jeden organizm, jedno życie.
Razem w zimową noc bezsenną,
współczujesz kiedy boli głowa.
Nigdy cię w życiu nie opuszczę
.
.
.
moja poduszko pół puchowa.