Poranki są do dupy
Jak on wyglada
Która pora
Władzę sprawuje wtedy ciemność
Czy słońcu ustępuje pola?
Czy zaklejone śpiące ślepia
Nadają się do zobaczenia?
Czy zbyt są jeszcze nieporadne
By widzieć jak się wszystko zmienia
Nie lepiej wstać zdrowym i silnym?
O porze, którą ciało wskaże
Rozciągnąć wypoczęte ręce
Codzienne zgubić gdzieś bagaże
Czy budzi nadal w nas szacunek?
Poranek, który bez litości
Otwiera siłą nasze oczy
Odwieczny rywal beztroskości