sezoNOWA
Na przekór słonecznej euforii
wyblakłych kapeluszy,
tęczowych parasoli,
przaśnych parawanów.
W zgrzycie zapiaszczonej
przestrzeni atomów,
wbita w mahoniową
paradę cellulitu i silikonu,
uciekam w chłodną toń ciszy.
***
Otwieram oczy.
Roślinność płonie zuchwale
zielenią nad moim
ukołysanym hamakiem ciałem.
Deszcz głaszcze czule mój strach.
Ptaki witają radośnie mój powrót,
stopy zapadają się w mokrej trawie,
kwiaty ochoczo goszczą roje pszczół.
Jawa rozmywa się w burzowym obłoku.
To tylko ludzie - zły sen.