Moja wena
Czy to zima, czy upałek,
Czwartek, piątek, poniedziałek,
A już zwłaszcza przy sobocie,
Po skończonej już robocie,
Wpada w serce, grzebie w głowie,
Czasem nawet coś podpowie,
Zmusza mnie do myślenia
I surowo ocenia.
Potem wiersze pisać każe
Z wymyślonych często zdarzeń.
Ja poddaje się jak szczeniak,
Choć mi całe życie zmienia.
Tłukąc palcem w klawiaturę,
Znów wymyślam jakąś bzdurę,
Którą zaraz zrymuję
I już lepiej się czuję.
Dziwią czasem się sąsiedzi,
Że tak często u mnie siedzi.
Do nikogo z nich nie wpadnie,
Choć by też pisali ładnie.
Tylko sobie mnie wybrała,
Czy to w zimnie czy w upałach
I się do mnie przytula
W mych radościach i bólach.
W sumie z weną mi po drodze
Nie jest kulą u mej nodze
Lubię kiedy do mnie wpada
I tak fajnie opowiada
Czasem słyszę słowa żony,
Że jak będę tym zmęczony
Mam powiedzieć tej muzie
Żeby zamknęła buzie.
GrzesioR
16-07-2023