Wołaj Pana ...
Deszcz z krwi poległych tutaj ludzi.
Z twarzy spływa kropla krwi … To nie twoja rana!
Przetrzyj twarz i zawołaj głośno swego Pana!
Biegniesz choć nie widzisz swego wroga.
Czujesz za to w sercu swoim Boga.
On prowadzi cię za rękę przez pędzące śmierci kule.
Znów upadłeś. On też upadł, ale podniósł się znów w górę!
Zanim głośno krzykniesz „Chwała”
Już na ziemi leżąc wołasz swego Pana.
Bo śmierci kula twe serce przeszyła
Bohaterskie twoje czyny szybkim ruchem zakończyła.
Krzyki słychać ludzi rannych, płacze i wołanie.
Zaraz cichną, wiatr już słychać - nadeszło konanie.
I tysiące krzyży widać. W ziemi wielka rana,
Więc zawołaj znowu głośno swego Pana.
Mrok się zbliża chłodem otulona.
Trzymasz broń, która tobie była powierzona.
Łzy twe lecą, w sercu twoim rana,
Więc już szeptem wzywasz imię swego Pana.