Adelina w świecie fantazji 2/3
- Ada! Trzymaj się mnie mocniej! – wrzeszczał Antek, a włosy od podmuchu wiatru stały mu dęba.
- Już nie mam siły! – Pożaliła się.
- Musisz, nie ma czasu na babskie słabości, teraz ja jestem za ciebie odpowiedzialny.
Ada zacisnęła zęby i uścisnęła dłoń kuzyna ze łzami w oczach. W tym momencie zobaczyli jakieś przedziwne błyski, jakby miliony petard wystrzeliwano na raz we wszystkich kierunkach. Pomyśleli natychmiast, że to ich sromotny koniec… Oboje zaczęli z przerażenia krzyczeć.
Niespodziewanie ich podróż zakończyła się z wielkim hukiem. Tunel, kolokwialnie rzecz ujmując - wypluł ich nieopodal dziwacznej osady. I mimo, że była bardzo oryginalna w swojej formie, to bardziej przerazili się patrząc na siebie.
- Antek! Ty urosłeś. I to sporo, szkoda że nie mam lusterka, wyglądasz jakbyś miał chyba z piętnaście lat, masz nawet lekki wąsik… – zauważyła Adelina, a chłopak się zarumienił.
- Daruj sobie, OK? Lepiej spójrz na siebie! Całkowicie się zmieniłaś, no i co dzieje się z twoimi włosami, dlaczego są niebieskie? Myślę, że ten tunel to zapewne ukryty korytarz czasu. Musimy dokładnie oznaczyć to miejsce, by zawsze móc je odnaleźć…
- Już się domyślam jakie filmy oglądałeś. Ale uwierz, Indiana Jonesem to raczej nie jesteś. I mam przeczucie, że to nie tunel czasu, a anomalia w naturze. Coś w stylu Trójkąta Bermudzkiego… - Adzie zaszkliły się oczy.
*
Dwójka przybyszów do Krainy Niespełnionych Snów, nie miała pojęcia w jakim trudnym położeniu się znajduje. Otóż, o ile sąsiadujące z nią Krainy są stałe w kształcie i materii, w Krainie Niespełnionych Snów wszystko nieustannie się zmienia, poczynając od miejsca, w którym obecnie stoją, przyglądając się sobie z niedowierzaniem, że przybyło im przynajmniej 6 -7 lat.
- Jak zamierzasz oznaczyć to miejsce? Czym? Nic nie mamy, oprócz za małych ubrań… - Zauważyła Adelina.
- Sprawdź kieszenie, może coś w nich masz…
Ada sprawdziła kieszonki sukienki i ku własnemu zdziwieniu wyjęła z nich dwie malutkie laleczki. Nie poznała ich. Były doprawdy nieco dziwne. Ada zawstydziła się.
- Mam tylko to… - powiedziała patrząc na Antka i pokazując lalki. - Pożytku z tego nie będzie.
- Każda rzecz jest nam tutaj potrzebna. Może się przyda. – Kuzyn starał się uspokoić dziewczynę. – Tak więc jesteśmy nastolatkami, którzy nie mają pojęcia co się wydarzyło? Gdzie są? Po co? I jak wrócić, w sumie niewiadomo gdzie… - Dedukował Antek.
- Wspaniale… Jeśli mamy jakąś rodzinę, wyobrażam sobie co przeżywają! Mam nadzieję, że zaczną nas szukać. Jeśli zaś nie mamy, to pozamiatane, pewnie zostaniemy tu do śmierci… – Ada roztkliwiła się.
- Daj spokój! Jakoś to będzie. Musimy tylko odnaleźć ten klucz, tylko to pamiętam. A ty? – zapytał z nadzieją, że dziewczyna zapamiętała więcej.
- Też. Mienił się i dotknąłeś go, resztę mam wymazaną całkowicie. Boję się i mam złe przeczucia.
- Nie marudź. Lepiej pozbieraj te pomarańczowe kamienie, ja też się biorę do roboty, zrobimy mały, kopczyk, musi być ich sporo, bo jeśli ktoś tu dotrze przed nami, to żeby nie był go w stanie całkowicie rozwalić. Swoją drogą, kamienie kojarzą mi się inaczej, tutaj są jakieś idealnie równe…
*
Z jednej strony bali się iść dalej, z drugiej wiedzieli, że muszą odnaleźć sens swojego pobytu w tej dziwacznej Krainie. Wszystko było jakby półsnem. Nawet drzewa tutaj były tylko niewiele wyższe od nich. Ziemia mieniła się burgundem. Co dziwne nie było ani ciemno, ani jasno. Ani zimno, ani ciepło.
Antek sięgnął do lewej kieszeni, wyciągając chusteczkę, coś upadło z niej na podłoże, wydając nieznany im dotąd dźwięk. Antek zauważył, że to plastikowy żołnierzyk…
Znaczy był, bo właśnie zaczął owijać się mgłą, która unosiła go wyżej, i wyżej, aż w końcu stał się większy od nich. Dla odmiany jego mundur był dopasowany jak należy. Obrócił się do nich twarzą i przywitał się.
- Witam, obcych. Od dzisiaj będę dbał o wasze bezpieczeństwo. Mam na imię Yan.