ukryte w słowach treści
słyszałem jak mówiłaś
do mnie szeptem
słowa ginęły w zaroślach
a to płynęły pod prąd
i odbijały się chwilą
w magicznym lustrze
krystalicznie czystej wody
nie dając za wygraną
cichym głosem
do ucha, szemrała wieczność
przesypując suchy piasek
w klepsydrze naszego czasu
powtarzałaś wciąż ukryte
w słowach treści
szukając moich ust
jak zwodzonego mostu
bo kiedy kończył się dzień
milczenie stawało się
okropnym wrzaskiem
wśród obcych
całkowicie
twarzy
gdy krzyk zwijał się
z bólu i powiększał
swoją przestrzeń
spotkaliśmy się tam
zgoła nadzy
słów nie trzeba było...
wypowiadać, gdyż czas
nie miał już nad nami
całkowitej władzy
stawaliśmy się, dla siebie
jednym słowem...
jedynie, jednością
