Zachcianka
Ciszą krzykiem grymasem
Może bezdechem albo uśmiechem
Wielobarwnością zdarzeń
Być chcę jeszcze przez chwilę
Małostkowo po ludzku
Blaskiem nieba
Odbitym w pastowanych
Uroczyście odświętnych trzewikach
W płatkach śniegu lub wiśni
(zależy przecież kiedy przyjdzie)
Tańcem światła
W skośnookim poliestrze róż
Płynących sztucznymi kaskadami
Nagrobnymi
Smużką ciepła bijącą
Ze znicza co grzeje dłoń
Grudką ziemi ciężkiej
Zbierającej ból tam w dół
Rozbij kochająca Siostro
Drobinki wszechświata
Skupiające
Mizerną cielesność
Na bezczas
Wtop mnie w jasność
W oddech przydomowego ślimaka
Aż naga stanę
Na turni najwyższej
Plaży z palmami złocistej
Ostatnim chceniem
Chcę być tchnieniem
Miłości bez granic