PRZEZ JEDNĄ LITERĘ
szeleszczących jak pergamin mięty
kryjąca treści od jeden do naście
gdzie esej plącze się z nowelą
a streszczenie siada z wierszem przy stole
i wszystko by szło po drukarskim sznurku
gdyby nie literowy psikus
co na półkach zrobił zamęt:
zamiast okładki – jest składka!
księgarnia zdumiona, czytelnik zdezorientowany
myśli: skąd tu taka zmiana?
lecz zanim ktoś przetłumaczy co i jak
wystąpił pan w płaszczu, kapeluszu, z teczką
wzruszył ramionami, wstrząsnął butelką
powiedział z zacięciem, z błyskiem w oku:
„Dawajcie zaskórniaki, moi drodzy
tu składka, nie okładka, co złotówkę z rączki!”
i tak przez literową igraszkę
książka jak życie – składa się z darów
zamiast czytać – grosz w składkę dorzucić
by łykać literacką radość