Kaflowy piec
rodzinie poświęcam
byliśmy umówieni
W każdym razie,
jak przychodziliśmy
Gospodarze nie byli
...zaskoczeni
Nawet dzisiaj, pomny klimatu
By tak się spotkać, mógłbym biec
Gdzie mnie przywita
Wujek z Ciocią
I ten gorący
... kaflowy piec!
Godało sie wtedy -
idymy do Januszka
Czynsto, gynsto na klachy
Nojczyńścij na geburstak
Kaflowy piec
Świadek milczący
Cóż więcej chcieć
Tak cudownie gorący
Są specjalnością rodziny
W porze jesiennej
liczne urodziny
Tak u Potempów bywali Chroboki, Wiaderki, Barany
A potem - też już nasze
Karmany i Kurasze
Bromboszcze
a i owszem!
Każdy niech będzie zapamiętany
Rudek, wujek, kawę mielił w ręcznym młynku
Ściśniętym między udami
Czuję ten aromat
Tak Rudek wciąż jest z nami!
I ciocia Wanda - z sernikiem, makowcem czy z bakaliami
Do kawy ciasto być musi
(Tradycja do dzisiaj)
Więc jak się nie skusić
Także Wanda na zawsze z nami!
Wielu już w grobach
Cóż więcej rzec
Płomykami zniczy Ich
ogrzewamy
Na zawsze kochanym
Jak wtedy, ten niezapomniany
... Kaflowy piec!