Tajemnicza Hiszpanka
ma na imię chyba Anka,
kryje się za rogiem w mieście,
i nie lubią mnie jej teście.
Cóż ja im uczyniłem najmilszego,
patrzą na mnie okiem złowieszczego?
Cóż ja im winien, targa mną miłość,
nie ode mnie zależne, niemożliwa zawiłość.
Ja nic na to nie poradzę,
w życiu sobie już nie radzę.
Porozmawiać z nią dziś chciałem,
a zapytać jutro miałem.
Cały czas mi nie wychodzi,
ja już nie wiem o co chodzi.
Modlę się, płaczę, na kolana padam,
zaraz zacznę mówić do niej madam.