"Wyprawa w plener"
Krajobraz zderzył się z mymi dłońmi , te wtarte w czoło wzrok chcą ugasić .
Klatka po klatce : zieleń i słupy . Powieka spada tak jak odważnik .
Dama z okładki nie da się skupić , nogi rozkłada w mej wyobraźni .
...............................................
Po schodach dźwięku stepują palce jak na estradzie sam Fred Aster .
I pełny wdzięku liść tańcząc walce powietrze gładzi na jedenastej .
Z dala nurt rwany brzytwą kamieni , krzyczy jak piwo , by tu ucichnąć .
Pod taflą Brzana srebrem się mieni . Na Mnie pod Iwą cień nogę zwichnął .
Sen wyskakuje z pomiędzy zgrzytów , jak Konik Polny , Świerszcz co nie skrzypi .
Już nie spróbuje osiągnąć zenitu , przecież jest wolny , wolny jak lipiec .