Dziewczyna i fiołki... wariacje w zaczarowanej dorożce
ja jeszcze z wiosną się roztańczę!
~ Agnieszka Osiecka
w taki dzień biały można się zatracić
i wpaść pod koła… proszę pani.
Czerwona twarz dorożkarza jak Księżyc
w wieczornej poświacie dokazywała frywolnie.
Dwie szkapy jakby z drewna wystrugane i nie żywe,
sztuczne maszyny, manekiny końskie szły wprawnym truchtem,
a kopyta kłapały po bruku w takt, w takt, w takt.
Och, spacerować w tym stukaniu, gdy wiosna dookoła,
a one tak muszą w pohuście resorów chodzić
po wybrukowanej ulicy,
zamiast biegać luzem pośród łąk zieleni…
Kostka cukru pozostała w mojej dłoni. Poczekam.
Już ich nie widać i słychać bo zatopiły się w Grodzkiej,
w dawny Trakt Królewski.
Szukałam wiosny i znalazłam, usiadłam obok niej, w ogródku
wystawiając twarz do Słońca.
Kawa, sypki cukier w cukierniczce i bukiecik w szklance,
fiołki, a jakże to, fiołki które były przyszpilone do piersi wiosny.
Tak głęboko fioletowe, wstydliwe, kręcące
swymi listkami w ciasnym szkle.
Zamieszały zapach kawowy z fiołkowym... to wiosna.
Skręciłam za dorożką w Wiślną,
i fiołki kupiłam po drodze za dwa złote
u baby rozkraczonej na krawędzi chodnika.
wyrosły gdzieś w cieniu wysokich drzew,
uszczknięte jeszcze w pączkach,
i zebrane pośród oseskowej trawy,
pośród wilgoci pachnącej grzybem wiosennego ranka.
Jak pachną, jak pachną, krzyczą wszystkie zmysły,
podają ten zapach i ciskają w nozdrza.
To dobrze, że kupiłam, bo należały się wiośnie
w takim fanfarońskim geście,
bo leżały na jej wyniesionej piersi.
Taka godzina rano, może koło wpół do jedenastej,
a Słońce odwraca się jak grzanka i przypieka,
tak na ślepo bez oczu całą skórą i policzkiem.
Jakby prasowaczka, kiedy zbliża żelazko do odętej
zafrasowanym zaprasowywaniem twarzy?.
W międzyczasie spadł krótki deszczyk i już go nie ma.
Tylko mgnienie, przegapić można, a potem wielka szkoda.
Obeschły szybko kamienie miejskiego chodnika,
pierwszy kurz uniósł się w powietrze.
Obuta stopa nastąpiła na pierwszy seledyn wydobywający się z ziemi.
I co dzień, dzień, w dzień jest inaczej.
Wymyśla ona wciąż nowy deseń perkalików wiosennych.
Jak kobieta stroi się w sukienki.
To, już ich tysiąc obleka czas rozpędzony,
a jednak przychodzi wiosna…