Ze słownika wyrazów zakazanych
szczególnie zaborcom, tyranom
wybitnie wydają się wadzić
i w gardle jak kość na złość stają.
Pędziły kibitki na Sybir,
pełne skazańców, bo zły Moskal,
wroga w nich widział, nienawidził,
za jedno słowo, słowo — Polska.
Spłynęła stolica krwi morzem,
twarz w dłoniach skryła chmurną, w bliznach,
przyniósł jej ogień hitlerowiec
za jeden wyraz, to — Ojczyzna.
Krtań prawdy cenzury gniótł knebel,
podsłuch, punkty zakryte, donos,
groby w lesie, w gębę od SB,
żeby z łbów wybić słowo — Wolność.
A teraz pisizm, na dobitek
brudną łapą zatyka usta,
gdy głośno próbują wykrzyczeć,
wyraz wyklęty — Konstytucja.