Fantasmagoria
Trwały ślad w zaburzonej podświadomości
Wciąż do czegoś niezdolna we wszystkim niedoskonała
Podpierając ściany ukradkiem w kącie stała
Rozpędu nabierała robiąc krok w przód
Każdy kolejny daremny jawił trud
Rozbiła butelkę szkło do ręki przytknęła
Jednym sprawnym ruchem nadgarstek rozcięła
Skąpana w plamie zasychającej krwi
Uśmiecha się lekko z życia cicho drwi
Już nie czuje bólu w zawieszeniu broczy
W stan marazmu zapadają wnet jej oczy
Nie !!!
Gasną gromy samobójczych scen
Zbudziła się kolejny nastał dzień