Starzec
zmęczony starzec
wiązkę zrzucił
i przysiadł na kamieniu
z czoła pot otarł
wsparty o laskę
spojrzał ku górze
daleka przed nim
droga
przed zmrokiem
do domu dotrzeć musi
z uśmiechem serdecznym
stanąłem
tobół zarzuciłem
na plecy
raźniej nam będzie
wspinać się na górę
z lekkością
pokonuję szlak
a człowiek z siwą brodą
dorównuje mi kroku
jakby wstąpiło w niego
drugie życie
młody człowieku
Bóg ci zapłać
już się martwiłem
że nie dojdę do wieczora
skąd się wziąłeś
ja tylko przechodziłem