Poczekalnia dusz
szarżę pikseli na powitanie.
I poruszenie nastaje jakieś
- to zmartwychwstanie?
Zwinnością ważki rozbudzam zachwyt
a grawitacja, chyba w niewoli.
Czuję beztroskę; nic się nie lękam
- to film Coppoli?
Znajome drżenia pląsają we mnie,
to nie pierwszyzna; coś przeżytego.
Próbuję łykać ciepłe wrażenie
- to alter ego?
Cóż tu marudzić skoro tak błogo,
wizyta moja w centrum uwagi.
Wszystko rozumiem, życie to podróż
- a ja znów nagi...