Początek
w złocistej pszenicy
zasnął Bóg
kołyszące źdźbła
głaszczą jego twarz
w ciszy - obmyśla świat
wpuszcza w wierzby
głosy aniołów
wierzby śpiewają
zaklinając wiatr
płaczące liście
falują w powietrzu
dotyka dłonią
głodnej ziemi
ziemia spija sok
z jego żył
obrasta w owoce
roztańczona
zakwita ogrodem
uśmiecha się do słońca
słońce z wdzięczności
odrzuca możliwe cienie
kładzie światło
w najciemniejszy kąt
składa w darze pieśń
na usta słowików
słowiki nucą melodię
żegnając chmury
wędrujące
ku nieznanemu
maluje palcem
po sklepieniu
odcieniem błękitu
niebo
rozkłada wachlarz
nad zielonymi wzgórzami
niebo
mieni się w oczach Boga
Bóg
zaprosił człowieka
w swe skromne progi
by choć przez chwilę
nie myśleć o samotności