Samba słońca
znużonych świerszczy
słodki koncert
nieśmiałych motyli
pąsowe skrzydła
stygnących ramion
upojny czas
w twoich oczach
słońca dwa
na twoich ustach
krwista lawa
skosztuj mnie
raz jeszcze
nim świat
pogrąży się
w szkarłacie
zdejmij ze mnie
piętno
bolesnych pocałunków
zmęczonej skórze
okład z perłowych łez
sercu
kojący chłód
dłoniom
włosów gęsty puch
po nas już tylko
czarne węgle
lekko tlący płomień
gorący rytm
kołyszącej trawy
już cicho sza
to tylko my - skonane
trzciny myślące
w twoich oczach
słońca dwa
na skraju nieba
jedna
niedojrzała pomarańcza