* (chodzisz pod balkonami...)
chodzisz pod balkonami
zlizujesz resztki świateł wyrzyganych przez okno
czerwieni i żółci
buszujesz w trawnikach
wyszukujesz plam, cienkopisy nocnych lampek
przerysowują cię
jak noc przerysowuje milczenie i krzyk i
szepty mórz opływających inne kraje
ale twoje oczy nie błyszczą, jesteś tylko człowiekiem
psy wyprowadzane na spacer machają do ciebie ogonami
ironicznie
to oczy psów błyszczą
języki mlaskają, grzechoczą miski
ludzie opiekują się psami
odprowadzają do domów
psy są szczęśliwe, spokojne
zaplątany w ulice, dusisz się
rozdrapujesz źrenicami niebo
okna szczekają
zasłony zsuwają się
kto się tobą zaopiekuje?
nie licz na psy…
nikt cię nie odprowadzi do domu