Zawszę Ty
W jednej chwili unosiła w górę ,a w kolejnej ciągnęła w dół.
Powiedziałam, że złapię cię jak upadniesz, nie kłamałam.
Moje słowa nigdy nie były prawdziwsze niż moment w którym patrzę na ciebie i po chwili tracę.
Dałam sobie słowo lecz czym ono jest w obliczu twej osoby?
Tyle razy klnę się na słowo ,że już tym razem nie spojrzę na ciebie tak .
Nie zatracę się w tych zielonych oczach .
A ty po chwili łapiesz każdą moją myśl i wyrzucasz ją gdzieś w dal bojąc się ją przyjąć.
Popychasz ją tak niepewnie do przodu, podnosisz i obracasz.
Nie wiesz jak ją złapać by nie odeszła zbyt szybko.
Boisz się lecz chcesz jej więcej i więcej tak bez końca.
Chcesz studiować to wszystko kartka po kartce.
Zapisujesz uczucia patykiem na piasku tak niestabilnie .
Drżące twe ciało chwieje się na wietrze.
Upartość twa ciekawska jest osoby mej.
Proszę złap wszystkie te obrazy przesyłane za dnia, przysuń je do siebie, pomyśl że to Ja.
Każde spojrzenie na świat jest tłem twoich wspomnień, naszych marzeń.
Nie wiesz jak mnie drażni wszystko co nie dotyczy twej osoby, lecz ty przychodzisz i odchodzisz zabierasz mi wszystko tak bez słowa.
Zerkając na zegarek nie widzę wskazówek upływającego czasu tylko mechanizm co obraca się bez większego sensu, wysiłku .
On zabiera bezlitośnie nasze dni, wkrada się wyrywa je niby tak bezboleśnie ,a jednak odczuwalnie.
Miliony gwiazd na niebie i ta co świecić nie chce.
Pocierając wierzchem dłoni twą skroń czerwieni się.
Czy to możliwe jest zebrać tyle róż ile słów podaruje ci?