Jeżyk morderca
na najbliższej polanie
dzięcioł krzyknął na
śniadanie: "Ktoś znalazł
czyjąś kostkę na naszej
polanie!"
Po całym dniu domysłów
i poszukiwań, w środku nocy
sroczkę obudziło dość głośne
chrupanie.
Z przerażeniem uciekła na
widok małego ogonka spod
pyszczka kolczastego zwierzątka.
O świcie rozeszła się plotka,
że w okolicy grasuje straszny
kolczasty potwów i niewinnych
zwierząt pogromca.
Następnej nocy jeżyka sowa
uprzedziła, że szykuje się na
niego sądu wyższa siła.
Jeżyk się zaśmiał, ostatnie
padliny pozjadał i swoje graty
do przeprowadzki przed świtem
w walizce poskładał.
Za parę dni taki smród
od nowych padlin się rozchodził
że mało kto z wystraszonych
mieszkańców na łąkę wychodził.
Kiedy pewnego razu, konik
polny, lekarz z zawodu na łące
z kolegą się zatrzymał, na pytanie o dziwny wygląd tutejszych zwierząt,
następujący osąd wydał:
" Choroba zakaźna, nerwica
lękowa. Niech kolega swój wzrok przed nimi chowa i szybszego tępa krokom
doda. Noga!"
Tak z braku wiedzy i rozsądku rodzi się jedna za drugą głupota, społeczna choroba, na początku
bezobjawowa.