Amnezja
Szkielet w czarnej skórze z łańcuchem w dłoni.
Ogień piekielny trawi w nim wspomnienia.
Bez imienia...wybuchowy jak proch...
Metal rozpalony rozgrzewa,
święty gniew w nim płonie.
On brak celu dostrzega.
Nie ma w nim siły walki,
konsekwencji...
Kompana potrzebuje i anioła znajduje
porzuconego jak on.
Sam na pustkowiu zwariuje bo skrzydła połamane
nie wzniosą do lotu.
Metamorfoza następuje,
budzi się jego prawdziwa moc,
gaśnie ogień gniewu a zapala się miłości płomień...
Wraca wola walki.
Siła tajemna wewnętrznie uzdrawia i zmienia
anioła w kobietę z jego snu...
Bez imienia...
Bez imienia i przeszłości...
Bez imienia... bo nie potrzebne…