"Kiedy pozwoliłaś mi wejść"
przez wpół uchylone drzwi
łagodnego przejścia dalej
do pokoju z radością i troską
nawet o żółte zeszłe liście...
Wtedy twoje oczy stały się pełne
rozszerzyły, jak czarne oceany
po horyzont źrenic i dalej, aż
mogłem już tylko opowiadać
o stworzeniu legend i baśni
tysiąca i jednej
nieskończoności, napisanej też
przez ciebie.
Moje są tylko światy ślepych
od miłości i z uśmiechem
błąkają się po skończoności
którą wybrałem, z drogą
pojawiającą się tam, gdzie
może prowadzić mnie
do celu, a tam
(Co się dzieje?!
To statek! Twój!
Pędzi na mój!
Ostatkiem sił, kurs
obieram na deus
ex machina... Uf!)
wszystko będzie dobrze.
Zobaczysz, przytulę cię
odnajdziemy swoje atomy
i znowu je poplączemy...
Dotkniemy się! Dotkniemy
zmysłów swoich dźwięków.
W ich łagodnym rytmie
ułożymy sobie piękny sen...
Żeby każdej nocy i dnia
moja życia proza do ciebie
z wierszami chodziła
nawet kiedy ty idziesz spać...