Dialogi z Marilyn. Z cyklu: Być jak Marilyn cz. II
Majowy zimny wieczór,
w sypialni panuje nieprzyjemny chłód.
Małżonek wchodzi do sypialni
i zastaje żonę w negliżu.
- Zimna noc, kochanie!
Przyniosę dodatkowy pled.
- Nie, nie trzeba.
- Ależ trzeba! Cała się trzęsiesz, zmarzniesz!
- Nie zmarznę.
- Załóż chociaż piżamkę...
- Założyłam i zdjęłam.
- Dlaczego?
- Bo, od dzisiaj, będę spać nago,
w kropli perfum No 5.
- Nie bardzo rozumiem?
- No... tak, jak Marilyn.
- Monroe?!
- Tak, kochanie!
- OK! Tylko proszę, nie śpiewaj
mi na dobranoc, "Happy Birthday"...
- OK! Mr. President!