Pachnidło
i w jeden zapach
te przechadzki łączę
z dzwoneczków konwalii
śnieżny aksamit nęcący
tak słodki jak pachną rusałki
z jagód jałowca rozgryzionych
słodko korzenny
smakował aż dotarł do nozdrzy
wyciśnięty z mchu
który jak gąbka wchłonął deszcz
w wilgoci kryjąc ciepłe nuty
igliwie świerku co zapachem
w grudniu dom zalesia
i ściółki szczyptę akcent ziemi
żywicę sosny
ostatnie tchnienie od pił leśników
stosu drzew konających
i z tego pola przy skraju
gdzie ziemia jałowa
ugorem leży
tam od niej unosi się różany
jak świętych zapach
a może już ktoś
perfumy takie stworzył