Tego roku lato wychodzi po angielsku
z obłoków gnanych wiatrem
noc coraz bardziej okrada z czasu dzień
bociany na sejmikach planują podróż
ptasie melodie obrosły w pióra i po cichu odleciały
kwiatów przekwitanie wygrywa z zakwitem
motyle żegnają różowe firleteki i rubaszne rudbekie
które tak bardzo kochały
w ekspansji mimoz zatopią trąbki
nim kwietne łąki i rabaty znasienieją
dopóki skrzydła kolorowe
magnetycznie z kwiatka na kwiatek
w poszukiwaniu czułych barw
życia
gdy święty Michał wrześniem zmiecie z pól
przez chwilę przymknę oczy
na jesienne deja vu