krew w proszku
i wszyscy możemy rozkosznie gasnąć
ostatni odbębniony paciorek
i jesteśmy w stanie pochylać naznaczone
piętnem gaje
nie nadążam
za porozrzucanymi falami przyboju
owijam się w całun
skazanych na niedostatek
pielgrzymów zatraconych w dachach
upadnij na głowę
przed następnym błogosławieństwem
nadstaw duszę
w stronę gór
lodowych
nie chcę więcej przełykać śliny
na złość zmarłym
w potrzebie
łamię tekturowy bochen
popijam sztucznym mlekiem
krwią w proszku