UWIEDZENI
Jak przez ziemskiego życia lata
Żyłeś nieświadom najważniejszego
Najgłębszego siebie samego
Uwiódł cię anioł światłości upadły
Zaślepił, ogłuszył, omamił, zniewolił
Sprawami ważnymi, acz doczesnymi
Krótko mówiąc - odzwierzęcymi
Instynkty, które brałeś za intelekt
Domeną ludzką co miał być niby
Okradły ciebie ze skarbu dziedzictwa
I najpiękniejszego co mogło być gdyby
To samo ze mną, żeby nie było
Że się wywyższam, czy jestem lepszy
Ale spokoju mi wciąż nie daje
Gdy czuję, że coś we mnie udaje
Że w tych zawodach nie ma nic złego
Ustawionego i przebiegłego
Wszyscy biegną nie wiedząc czego
Na mecie spodziewać się dobrego
Biegną i biegną, lecz w sumie po co?
Refleksja przychodzi przed snem nocą
Wracamy na chwilę do domu dusz
I z tęsknot schowanych ścieramy kurz