TOAST PAMIĘCI
jak kieliszek pełen oddechu przodków –
jednym ciągiem, bez przerwy, aż do dna
łyk po łyku wspominamy tych, co byli
kropla po kropli wchodzi nam w żyły
smak ich obecności, echo głosów
bo w listopadzie nie ma przystanków
gdy znicz i kwiaty pełnią swój toast
a my milczymy, wciągając to, co zostało –
to nasz raz, raz w roku
do ostatniej kropli, do zimnych rąk
zmarły też czeka na swoją pamięć
bo życie trwa, choć nam się wydaje
że między tym światem a tamtym jest ściana
– aż nadejdą Zaduszki, aż znów usłyszymy
swój szept, swoje wypominki w mgle
gdy pamięć dopełni krąg i przywróci
ich cień, choćby na moment, do życia wśród nas