Wzgórze
Fascynują mnie
Potem obserwuję światła latarni
Stojąc na wzgórzu
Pulsują, rozpryskują tysiącem promyków
Gdy podejdę blisko dają takie czyste światło
Lubię patrzeć na neony
Intensywną czerwień
Jest krwistoczerwona, urzekająca
Obserwuję ostatnich przechodniów
Uzbrojony w marcepan i butelkę coli
Czekam na nadejście ciszy
Myśli strużkami przepływają przez umysł
Swobodnie dotykają dna pamięci
By za chwilę kierować się ku powierzchni
Czas... przestrzeń...
Jestem tu,
Jestem wszędzie
Gdy tak stoję zawsze pojawia się tęsknota
Za słowami,
Twoimi słowami
Pragnę usłyszeć je znów, przytulić się do nich
Przywołuję skrawki zdań
Czuję temperaturę barw
Czasem piszę naszą historię na nowo.