W lustrach
a wiem, że będziesz dla mnie jak lustro.
Przecież my tylko razem spełnieni,
chociaż tak teraz w ramionach pusto.
Nagie ciała gdzieś w dwóch lustrach stoją,
podniecenie z nich prawdą aż tryska.
Zaraz klęknę przed nagością twoją,
popatrzysz z góry na mnie jak mniszka.
A potem oprę ciebie o ścianę,
śmiej się, krzycz, warcz, bij - wszystko mi jedno.
Kiedy tylko już z kolan powstanę
wejdę w ciebie jak ta prawda w sedno.
Niech będziemy dla luster i śmieszni,
lecz gdy w ramionach mam nagą ciebie,
Raj trzymam w dłoniach stracony, wierz mi.
Teraz oddaj tak bez reszty siebie.
Możesz być w świecie pierwszą dziewczyną,
która serio nie wie nawet komu
miłość rozlała, jak słodkie wino;
a ja czuję się wtedy jak w domu.
Nie odejdziesz tak nagle ode mnie,
jak te płochliwe panie odchodzą.
Kiedyś w łóżku się z tobą ożenię,
prawdziwie, aż się dusze odrodzą.
Wejdźmy już w siebie jak do bufetu,
syci wypijmy przygód kilka flach.
Przy lekkim świetle krwawych kinkietów
niech uleci z nas obawa i strach.
Witold Tylkowski