Widzenie... Obrazy 1-10
Wyrasta nie wiadomo skąd.
Bez rąk i nóg,
przywodzi na myśl słabość.
Bez tułowia się unosi
a to tak jakby nie żyła.
Błękit...
Chmury...
Skrzydła jak u anioła
rozcinające dzieci słońca na pół.
To początek zamknięty
w trójkątach pozłacanych
ponaglających powietrze.
I jest MOJA.
Obraz drugi...
Te oczy już nie zobaczą
dróg ku wyjściu.
W ciężkim granacie nieba zbłądzi
nim złapie oddech
jej fioletowa sukienka.
Ale bliźniaków mieczy
nie odbierze nikt
chociażby walczył.
Żółte inicjały...
C.M.
Tylko ona poznała znaczenie
- nie zdradzi ich...
Prędzej skona.
Obraz trzeci...
To obraz klasyczny jakich wiele.
Łza płynąca po policzku,
oznajmia rozpad w sercu.
Wprasowane sztylety
udaremniły jego pęd do wolności
a słońce które chciało świecić
tylko dla niego,
zgubiło swą moc.
Pierwszy sztylet z myśli...
Drugi z czynów...
Trzeci; kohorta pieczętująca bezruch.
Obraz czwarty...
Błogi sen pod purpury całunem.
Głęboki, upragniony
na nieboskłonie zimnym.
Hełm z grzebieniem
również poddał się nocy.
On świadkiem...
Nikt go nie wyrzuci.
Lecz co pod spodem błyszczy?
Poznaję...
Hartowane cztery ostrza.
Obraz piąty...
Oto sprawiedliwość przykryła
ostrym płaszczem nieszczęśników.
Zawiesiwszy nad głowami miecz przeznaczenia,
wskazuje im kierunek.
Wszyscy wątpią...
"Cóż to za droga?"- pytają.
Do nawrócenia!
Droga długa,
pięciokrotnie naznaczona krwią tych
co nie ufali...
Ale droga.
Obraz szósty...
Podpływa bezszelestnie
łódź nieznana nikomu.
To nie odkrywcy
i nie turyści.
Żółć gęsta latarni,
zwiastunem przygotowań do podróży.
Blada postać sternika
zaprasza na pokład drobnym gestem.
Zabierze nas być może
na drugą stronę
do nieodkrytych westchnień.
Krok niepewny...pierwszy
i kolejne...razem sześć.
Obraz siódmy...
Ciężar odczuwalny,
nie pozwala mu być pierwszym.
Pośpiech nie wskazany
a noc przepełniona ślepotą.
Zaraz skoczy i zniknie
gdzieś za murami,
gardząc ludzką naiwnością.
Pościg to mrzonka
jak walka z wiatrakiem.
Jeszcze go widać...
Z siedmioma trofeami na plecach.
Obraz ósmy...
W tej bańce kosmicznej,
kołyszesz się jak niemowlę.
Nagość zdradza twą naturę
a to cykl wykolejonego przemijania.
Nie wyrywaj się...
Nie walcz...
Bo gdy balon pęknie,
zamkną się wszystkie wyjścia.
Sztywna zapora ośmiu czubów ustąpi,
jeśli pomyślisz o uczuciach.
Zatem do dzieła!
Obraz dziewiąty...
Skoro upadek daje ci życie,
nie marnuj chwili.
Spójrz!
Konary drzew wyciągają ku tobie
swe brunatne pazury.
Nie patrz na księżyc!
Zgubi ciebie.
Czekaj na dźwięk zwiastujący
nadejście nowych idei.
Gniew i strach zachowaj na potem.
Teraz Twój czas...
Zgoda...
Przesadziłem.
Dziewięć razy się powtórzyłem.
Obraz dziesiąty...
Skulony bohater.
Gdzieś już to widziałem.
Wiszący nad nim żyrandol wąskich kłów,
napawa mnie obawą.
Mimo wszystko wiem,
że nasz bohater zatańczy jeszcze
szatańskie tango.
Taniec rozwarstwionej jaźni
w depresyjnym rytmie myląc kroki.
Tempo na dziesięć...
Takiego nikt nie zna.