Do Pegaza
Koniu skrzydlaty, tyś duchem natchnienia
co z łona źródeł, gdzie Helikon śpiewa
galopem w niebo ponad lasy, drzewa
niosłeś pieśń czystą pełną ukojenia.
Tyś błysk w eterze, lot wichru i cienia,
płomień bez ciała i myśl kreatywna…
Ty twoją mocą sny przemieniasz w słowa
wznosząc ku szczytom poetów westchnienia.
Gwiezdny rumaku, poezji oddechu
prowadź mnie na szczyt, gdzie sny zapomniane
nasycą zmysły, by słowem przenikły.
Tyś uderzeniem kopyta o zmierzchu
wskrzesiłeś źródło - czyste, nieskalane,
tchnące poezją, gdy usta zamilkły.