Miłosne rozterki
w popołudniowe promienie wtulona
potknęłam się dziś wprost w męskie ramiona…
Szturm feromonów powalił mnie dziko.
Bliska omdleniu, bez tchu i oddechu
serce zabiło płosząc myśl logiczną,
zanim świadomie czując twoją bliskość
rozpoznawałam moją pierwszą miłość.
Oszołomiona, nieco zawstydzona
ujrzałam niebo w twych chabrowych oczach.
Zauroczeni, chwilą zaskoczeni…
Tulisz mnie mocno, jak tam w San Marino.
Patrzymy w oczy, stygnie cappuccino…
Dziś nie popłynie tak jak wtedy wino.
Choć echo wspomnień w sercu mym się jarzy
na dnie kieliszka krople dawnych marzeń.
Wraz z nimi słowa raniące jak ciernie
bólem i żalem wypełniają duszę.
Nie owocuje poszargana miłość,
nie da się zmarłych do życia przywrócić.