satyra na górkę i łuk
super prosta zasada
ten co obok siedzi wciąż mi to gada
wciąż mi powtarza, że tu i teraz
a ja przecież wiatr we włosach mam nieraz
a w myślach jak już zakręty to te życiowe
że właśnie niebo się nam zatęcza
i czy dzieci są zdrowe?
a z dróg najlepiej się czuję na tej mlecznej
gdzie miłości się szuka, tej wiecznej.
Ale popatrzcie, jedziemy na łuk
niech w opiece ma mnie sam Bóg
mocno kręcimy w prawo
za chwilę znów w lewo.
Co to było? O, kurwa mać!!!
Czy ten pachołek musiał tu stać?
Skruszona pytam â powtórka?
A gdzie tam, teraz górka.
Ach górka, zielone przestrzenie
kwiaty, motyle i serca drżenie…
aż z rozmarzenia wyrywa mnie głos
niech pani zejdzie na ziemię
dostała pani polecenie
podjechać do białej linii, zatrzymać się
i ruszyć do przodu z ręcznego
twarz ma rozpromieniona
przecież z łatwością te górkę pokonam
to zadanie dla mnie w sam raz.
Ale co do cholery? Co….. znowu mi zgasł!