Spadając ze skarpy
Nie jest miłe - fakt
To historia tak popularna
Że ją każdy dobrze zna.
Te wydarzenia ciężkie
To samobójst częste tła,
Więc się zastanawiam do dziś,
Codziennie wstając rano
Nie lepiej było się rozjebać,
Skończyć z tym, dobranoc?
Sam zadecydować,
Mieć wybór w ręku,
Zamiast mieć pełną głowę
Niepokojów, lęków
Strachów, głosów: skręć!
Zepsutych humorów
Chęć zabicia wszystkich
To jak wstęp do horroru
Jednak nie ten który ginie
Jest turaj ofiarą,
Zabity kończy cierpieć
Zabójca cierpi dalej.
Jak nadarzy się okazja
Pozabijam wszystkich w koło
Tak profilaktycznie,
Będzie Wam wesoło
Ból Was nie spotka,
Nie spotka was porażka
Nie wiadomo który człowiek to w życiu zasadzka.
Uwolnie Was od złego
Uwolnie Was od wad
Które przecież człowiek każdy w sobie ma
Nigdy Was nie zdradzą
I nie oszukają
Moje ścięcia waszych głów
Dobre intencje mają.
Nie liczę już na cud
Na farta ani szczęście
Zajarać albo upić się to jedyne zajęcie
Które jakoś pomaga
Lub po prostu zapomnieć
Ale pierdolony ból
Przyciąga tyle wspomnień.
I możesz mi powiedzieć
Że inni mieli gorzej
Jednak pierdolony ból
Nie stanie na przeszkodzie
Bo w dupie ma to
Jakie prawisz morały
Miało być pięknie, ładnie
Coś zepsuło plany
Więc pocałuj mnie w polik
Zaśpiewajmy piosenkę
I spadając ze skarpy
Trzymajmy się za ręce.