U mnie tak bywa.
Zapominać i udawać
Że mnie to nie dotyczy
Gdy na morde znów upadam.
Próżno szukać guza,
Rozcięć i ran na głowie.
Tego nie zobaczysz,
To głeboko trzymam w sobie.
Kamufluje na codzień
Udaje że nic mi nie jest
Nawet miewam takie chwile
Gdzie beztroska główna w niej jest.
Jednak myśli czasem,
Albo gdy coś przy mnie powiesz
Szybko spowodują,
Jak bym miał klamke przy głowie.
Nie potrafiłem; nagle skręcić kierownicy,
Pojechałem sto osiemdziesiat
Po zakrętach bez paniki
To nic nie pomogło,
Pech chciał że nadal żyję
Może to złoty strzał,
Mam przyjąc na żyłe?
To dziecięca kotwica
Cały czas mi trzyma życie
I tak jedna kobieta...
Choć zakończył w końcu bym je.
Może nie do końca, ale ból jest mi tak bliski,
Że innego wyjścia nie widzę, jak się zabić.
I po wszystkim.