Proezja
Mole się w szafie znów zalęgły.
Nie posypałaś futer solą -
jestem na ciebie dzisiaj cięty.
Zamiast z nicością leźć mi w oczy
i rzeczywistość mi przysłaniać,
mogłabyś czasem mnie zaskoczyć -
patrz, nie wierszować mi do spania.
Ja czekam, w mordę, innych rzeczy.
Weź ty mi pokaż już konkrety.
W wierszach, to rzeczywistość skrzeczy -
innej mi trzeba tu podniety.
Nie słów, że "ty mnie, kurna, miłuj,
gdy jeszcze ze mną wytrzymujesz".
Weź się uśmiechnij i usiłuj,
to może lepiej się poczuję.
Bo co z nastrojem, kurde, moim?
Które mam oddać ci przestrzenie?
Co się w tej twojej główce roi,
że w wierszach ciągle jest cierpienie?
Dosyć już, w mordę, biadolenia.
Otrząśnij z włosów liryk liście.
Wyskocz mi z kajdan dziś odzienia,
to coś się zdarzy rzeczywiście...
rze-czy-wiś-cie!!!