był sobie świat
zaparzyłem czarną kawę
to nie takie łatwe
iść po ciemku
w samym środku zimy
nie potrafię żyć bez ciebie
w samotności spijam radość
z twoich ust
na śniadanie przyszedł sen
chcę zapomnieć, że tu byłaś
lecz nie mogę się obudzić
w twoim jutrze gaśnie dzień
który radość kradnie z mojej ciszy
nic się więcej nie powtórzy
bez urazy rzucam cień
na modlitwę kładę mrok
niechciane wspomnienia
idą tam gdzie prowadzi mnie
siła twoich słów
i nie może być
zawsze tak samo
kiedy dzisiaj dotykam
twojego spojrzenia
jutra już nie ma
a przecież jestem
nadal czymś więcej
niż tylko ciszą
rozczarowaną
w twoim śnie