Wiersz patriotyczny
Wózek, mama, miłość i białe sandałki
Nikt inny nie zrozumie zapachu piaskownicy
Więc przytulam braci z podwórka tak,
Jak ono mnie przytulało
Biliśmy się czasami z dziećmi z bloków obok
Tam-tam malują różową kredą
Choć wiadomo, że żółta lepsza
Chodź, stłuczemy nos Suchemu
Krew pulsuje, kiedy biegniemy przez asfalt
Napięcie, skok, miłość do bloku 15A i krzaków ligustru
Opatrujemy wojenne rany
Sen przyjdzie szybko i przyniesie więcej kolorów
Tam-tam miałam podwórko
Potem szkołę, miasto
Opowieści rodziców, nudne lekcje w szarych salach
(na historii malowało się komiksy o Indianach)
Teraz z twarzą zupełnie nieposiniaczoną
Siedzę w samolocie
Głowa steruje ciałem, nie na odwrót
Zapomniała, kiedy krew krąży szybciej
I że w jaskiniach głęboko pod wspomnieniami
Przydrożne krzaki miasteczka mają więcej ludzkich uczuć
Niż te spod Amsterdamu
Jesteśmy tu jedną rodziną
- Tylko ja nie baluję tuż przed Wigilią
(trochę smutno, trochę jestem sama)
Jesteśmy tu jedną rodziną
Więc słowa muszą być bardziej rozległe
Płytsze, bo nie dla każdego znaczą to samo
Nie wychylamy się nad poziom morza
Jesteśmy tu jedną rodziną
- To może pójdę z nimi na kawę
- O, przyjechałaś z Polski
To powiedz…
Komuś poruszały się wargi
W moim ciele krew zaczęła szumieć, serce bić
Tam-tam – słyszę
Tam-tam, on nie zna się na kolorach
Czerwoną kredą malują tylko bandyci
Tam-tam, spokój głowo
Ciało chce się bronić
Przypomnij sobie
…
- Uderzyłaś szefa w nos, bo CO powiedział?