Sprzątnij zabawki
rysuję od spodu postarzałe pracą
dłonie, brzemienne jabłonie i bociany na
słupie ponad kapliczką w tle. Pocztówka
z wakacji. Podnoszę do oczu, odgaszam
jaskrawość, prze-pełnia. Wieczór ściskam
w pięści, na plecach mam prze-świt. W dzień
nie byłem w sobie, ale o tym powinieniem
milczeć. Wiele powinienem, ile jestem winien
tyle zjadłem zębów -przewiń to na wolno-
bo mam wiele przewin i wypluwam sińce.
Biegną jak uchodźcy w ziemię obiecaną