Koszenie trawy
Na bok badyle!
Robak stąd marny pierzcha co sił!
Wygania wir z trawy motyle!
Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrr! Wrr!
Pryskają żuki i owady.
Straszna maszyna wkracza w ich świat.
Wobec tej siły nie ma rady.
Ostry metal tworzy nowy ład.
Fruwają trawy!
Czas mąci myśli, miele na pył.
Impet zmiata przyziemne sprawy!
Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr!
Zapach źdźbeł wonnych w nozdrza wchodzi.
Sprawcę upaja ta zielska woń.
Nóż ze stali z wielką siłą godzi.
Kosiarz ociera spoconą skroń.
Bez końca walki!
Za rok ten silnik znów będzie wył.
Ład i destrukcja, to rywalki.
Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr! Wrrr!
Wreszcie skończone!
Dobiega kresu dziś żeńca trud,
Choć drażni z boku coś nie skoszone,
Czego nie zdeptał kosiarza but.
Może zostanie
Ten marny listek wśród ściętych traw?
Tak jak poety wierszem pisanie?
Silnik już milknie... Pfffaf!
Bogumił Pijanowski