Odchodzenie
gdzie nie dosięgnie mnie wzrok
złych ludzi.
Odchodzę w mrok zapomnianych uczuć,
nigdy nie wyrażonych, nie wypowiedzianych,
nie odwzajemnionych.
Odchodzę w ciszę, która jest moim
jedynym ratunkiem, gdy nadzieja umiera.
Spadam na dno własnych emocji,
widzę jak niewiele z nich znalazło wzajemność.
Spadam na dno swojej miłości do ciebie -
tej zwykłej, prostej, mogącej dać ci jedynie
ciepło, zaufanie i morze dobroci.
Spadam na dno własnego zaufania i
widzę, już teraz wyraźnie, że czasami
nie warto ufać, nie warto kochać tak
do granic możliwości, bo łatwo
się wtedy sparzyć.