Burza 2
Wicher z furią chłostał, górskie szczyty
biczował ulewą...ramionami czarnymi przygarniając ziemię.
Naginając drzewa...konary drzew łamał jak zapałki.
I nagle eksplozja rozdarła niebiosa, po niemy horyzont.
Wiatr wył jak potępieniec, rzucał gromem w drzewa, wściekał się.
Wichrzą się chmury, piorun kalecząc niebo,
znów z hukiem uderza.
Zmrok zapadł w środku dnia,
słychać tylko wycie wiatru.
Niebo stanęło w ogniu......blask i grom.
jeszcze pod chmurami pomruki złowieszcze
...echo podwaja.
Już ma swój łup. Czarnym woalem omota, nie pozwoli odejść.
***
Ucichło...
Z lekkim westchnieniem, rozpłakało się niebo.
Dymią zamglone kotliny...
Rozpacz i żal pomieszała zmysły... Niedowierzanie.